Forum www.nmkrk.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
[M] Gorycz i duma.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.nmkrk.fora.pl Strona Główna -> Nasza twórczość.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
niebieskiemigdalki
Dyrygent!



Dołączył: 17 Lis 2007
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków.

PostWysłany: Nie 20:06, 18 Lis 2007    Temat postu: [M] Gorycz i duma.

Słońce pogrążało się powoli w bezkresnych piaskach pustyni. Na wapiennych urwistych wzgórzach, okalających południowo – wschodnie krańce miasta, gasły ostatnie różowe refleksy. Teraz wszystko zaczynała przypominać czerwone morze.
Poza granicami miasta, w głębi pustyni, dzień i noc rozbrzmiewały odgłosy pracy. Trwała budowa jednego z kolejnych monumentalnych grobowców faraona. Ludzie zaprzężeni w ciężkie kamienie pracowali bez chwili wytchnienia.
Powoli wokół zapalały się pierwsze pochodnie. Noc nadeszła bardzo szybko, gwałtownie. Jasny zmierzch zaledwie w parę chwil zamienił się w przysłowiowe egipskie ciemności. Dzień oddawał świat w panowanie mroku. Na bezchmurnym, ciemnogranatowym niebie migotały gwiazdy. Powoli wynurzał się olbrzymi księżyc. W srebrzystej poświacie zarysowały się ciemne, lekko przymglone bryły piramid. A ścieląca się nad piaskami pustyni mgiełka łudziła wrażenie, że potężne wierzchołki monumentów zawieszone są w powietrzu.
I właśnie w tej mgle, w bladym świetle księżyca, rozgrywała się kolejna ludzka walka z okrucieństwem. Przemęczeni niewolnicy uwijali się pomiędzy kamiennymi ścianami i korbaczami* dozorców. W długiej kolejce stało setki mężczyzn ciągnących za sobą ciężkie kamolce. Właśnie jeden z nich szedł wąską ścieżką na samą górę, by dołożyć i swój głaz do rosnącej wciąż piramidy. Z jego czoła ściekały wąskie stróżki potu, oczy były przekrwione, nogi obolałe, ręce niezdolne do pracy. Ale wolał to niż pewną śmierć. Był już na przedostatnim piętrze, gdy nie utrzymał ciężaru i puścił sznur. Musiał się wiec zatrzymać. Siadł na skraju kamienia i otarł pot, po czym szybko przyłożył zwilżoną dłoń do spierzchniętych ust, które niemal przez cały dzień nie czuły smaku zbawczej wody.
Rozejrzał się wokół. Stąd widok był niesamowity. Wszędzie pełno było podobnych budowli, a w oddali przez drżące powietrze można było dostrzec mury wspaniałego miasta. Nad wszystkimi budowlami wznosił się wspaniały pałac faraona, a w pobliży znajdowała się piękna świątynia Izydy. Mężczyzna westchnął cicho i wstał. Obrócił głowę w drugą stronę. Tylko piasek i piasek. Pokręcił głową i ponownie otarł pot z czoła. W tym momencie coś smagnęło jego obolałe plecy.
— Do roboty leniwy niewolniku! — Usłyszał krzyk najokrutniejszego dozorcy.
— Tak, panie — odezwał się cicho i sięgnął po sznur. Pociągnął za niego jednak nie miał już w ogóle siły. Lina wysunęła się z jego dłoni i opadła luźno na kamienną ścieżkę.
Kolejnego smagnięcia korbaczem człowiek niestety nie wytrzymał. Zachwiał się niebezpiecznie i zsunął po ściance. W ostatniej chwili złapał sznur i tak wisiał nad przepaścią. Dozorca zaśmiał się kpiąco i kopnął lekko w głaz. To jednak wystarczyło, by kamień zachwiał się i zsunął kilka cali w przód.
— Wstydź się! — Dobiegł go groźny okrzyk. W tej samej chwili ujrzał nad sobą głowę młodzieńca odzianego w złoto i kamienie szlachetne. — Daj rękę. — Zwrócił się do robotnika.
— Nie dam rady, panie — odparł człowiek starając się dosięgnąć pomocnej dłoni.
— Dasz. Chwyć mnie!
Po raz kolejny spróbował, ale nie udało mu się. Rozwścieczony dozorca jeszcze raz kopnął w kamień, a ten osunął się jeszcze bardziej.
— Złap się mojej ręki! — Nakazał młody mężczyzna.
Niewolnik po raz kolejny spróbował i tym razem udało mu się. Trzymał pewnie dłoń wybawcy i uśmiechał się z wdzięcznością.
Na nieszczęściem głaz w tym momencie począł spadać z wysokiej półki.
— Puść linę! — krzyknął chłopak, ale było już za późno.
Kamień stoczył się w dół, ściągając za sobą człowieka. Usłyszeli jeszcze przeraźliwy krzyk i głuche tąpnięcie.
Młodzieniec wstał i spuścił głowę. Spojrzał spode łba na dozorcę i zmierzył go nienawistnym spojrzeniem. Mężczyzna uśmiechnął się kpiąco i spojrzał w dół, gdzie wokół nieszczęśnika zgromadził się tłum gapiów.
— Do roboty! — krzyknął na nich, a wszyscy niewolnicy rozpierzchli się do swoich robót. Spojrzał na chłopca. — Zwyczajny wypadek przy pracy. Zdarza się codziennie. Pozwolisz panie, że odejdę. — powiedział lekceważąco i ruszył w swoją stronę.
Młody zacisnął pięści i zszedł pospiesznie na dół.


W tym samym czasie w pałacu panowało ogólne poruszenie. Przed komnatą królowej w tą i z powrotem dreptał mężczyzna w łachmanach - niewolnik. Na wspaniałym tronie naprzeciwko siedział wysoki mężczyzna w diademie na głowie ubrany w piękne szaty ze złota, wysadzane drogimi kamieniami. W ręce trzymał długie berło. Rozparty wygodnie dyrygował swym niewolnikiem.
— Podejdź do drzwi i przyłóż do nich ucho. Posłuchaj, co się dzieje wewnątrz. — Pokierował człowiekiem. Ten skłonił się nisko i zawrócił w kierunku komnaty. Właśnie ze środka dobiegł głośny krzyk. Król uniósł się na swym tronie i spojrzał z przerażeniem w stronę drzwi, z których wyszła młoda służka.
— Królowa urodziła piękną córkę. — poinformowała. — Prosi, by król przyszedł do niej, jeśli to jest możliwe. — Skłoniła się nisko i odeszła.
Faraon wstał i podszedł do drzwi. Odsłonił lekko zasłonę i zajrzał do środka. Na łożu leżała królowa. Miała przymknięte oczy, a na jej piersi spoczywało malutkie zawiniątko. Mężczyzna uśmiechnął się i podszedł do niej.
— Jest piękna. — szepnęła podają mu dziecko. On uniósł je łagodnie i przytulił do siebie.
— Masz rację. A nazywać się będzie Enefrete. — powiedział i wyszedł z pokoju. — Każcie trębaczom oznajmić święto. Faraonowi narodziła się córka. — Rozkazał i zasiadł na swym tronie.
Już po chwili w całym królestwie rozległ się głos trąb, a zewsząd poczęli przybywać kapłani, żołnierze, chłopi, kobiety i dzieci, a nawet niewolnicy.
Faraon wyszedł do okna i pokazał wszystkim swe nowo narodzone dziecko. Był dumny, a owa duma biła od niego niczym jasna łuna. Jego poddani wiwatowali na cześć młodziutkiej księżniczki. A ona najspokojniej w świecie spała.


Bo czasem jedno życie musi przeminąć, by następne mogło nadejść.

* Korbacz - bicz.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stupid girl xD
Brudny golf.



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 17:13, 21 Lis 2007    Temat postu:

ojoj... biedny niewolnik...Blue_Light_Colorz_PDT_33 pomodlę się za niego... Blue_Light_Colorz_PDT_33 ale historyjka faaajna :hamster_XD: trzym tak dalej siostra :hamster_XD:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.nmkrk.fora.pl Strona Główna -> Nasza twórczość. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1